Za nami już trzynasta edycja zawodów drwali rozegranych w Koszęcinie. Odbyły się one 5–6 sierpnia br. w ramach pikniku leśno-łowieckiego „Cietrzewisko” i na długo zapadną w pamięć zawodników oraz kibiców jako opływające deszczem i mgłą.
Pierwszy weekend sierpnia w Koszęcinie na Śląsku „upłynął” (nomen omen ze względu na lejące się z nieba hektolitry wody) pod hasłem „Cietrzewiska, czyli dwudniowej imprezy o charakterze edukacyjno-ekologicznym, która od 13 lat inspirowana jest bogactwem koszęcińskiej przyrody oraz tradycjami leśno-łowieckimi kultywowanymi w tym regionie. Organizatorem jest Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” im. Stanisława Hadyny we współpracy z RDLP w Katowicach, nadleśnictwem Koszęcin, gminą Koszęcin i Polskim Związkiem Łowieckim. Od samego początku razem z „Cietrzewiskiem” odbywają się międzynarodowe zawody drwali, których organizatorem wszystkich trzynastu edycji jest firma M&H Brol. Sponsorami tegorocznego wydarzenia były Lasy Państwowe oraz m.in. firmy Partner z Wrocławia i Stihl, a patronat medialny sprawował miesięcznik „Drwal” oraz portal Okiem Zula.
Dla ciała i duszy
Wydarzenie miało charakter pikniku leśno-łowieckiego z niezwykle bogatym programem. Wszystkie jego punkty odbyły się na terenie siedziby zespołu „Śląsk”, czyli pałacu oraz otaczającego go parku. Nie zabrakło atrakcji dla smakoszy kuchni myśliwskiej i śląskiej, wiele ciekawostek i quizów czekało na gości na stoiskach edukacyjnych, a u rękodzielników można było podziwiać i nabyć prace artystyczne. Wszyscy, którzy przybyli na „Cietrzewisko”, mogli przysłuchiwać się konkursowi sygnalistów myśliwskich, licznym występującym zespołom muzycznym, podziwiać z bliska żywe ptaki drapieżne. Na jednym ze stoisk prezentowano zabytkowe pilarki, ale były też okazje, aby poprzyglądać się pokazom rzeźbienia pilarkami w drewnie. Sobotni wieczór uświetnił bajecznie kolorowy koncert artystów zespołu „Śląsk”, a niedzielny – zespół Universe. Ponadto udostępniono do zwiedzania pałac będący siedzibą „Śląska” wraz z kaplicą pałacową i wieżą.
Pomysłodawcą zorganizowania zawodów drwali w Koszęcinie był śp. Zdzisław Unglik, emerytowany nadleśniczy nadleśnictwa Koszęcin, którego pamięć minutą ciszy uczcił wójt gminy Koszęcin Zbigniew Seniów podczas podsumowania zawodów na scenie głównej.
Organizacją zawodów zajmują się od 13 lat Państwo Maria i Henryk Brolowie. W przedsięwzięciu tym od kilku edycji dzielnie pomagają im córki Weronika i Karolina, które w trakcie zawodów skrupulatnie podliczały punkty zawodników. Zawody odbyły się w trybie dwudniowym.
Po kolei…
Pierwszy dzień zawodów XIII International Logging Competition Koszęcin 2023, czyli sobota, przywitała wszystkich… deszczem. Do zawodów stanęło 27 zawodników z pięciu krajów. Czechy reprezentowało trzech zawodników, Łotwę – pięciu, Niemcy – jeden, Polskę – szesnastu, a Słowację – dwóch. Niestety nie dojechały dwie zawodniczki z Austrii z powodu załamania pogody i intensywnych opadów deszczu, które uniemożliwiły im bezpieczny przejazd przez Austrię. W kategorii kobiet wystąpiły dwie reprezentantki Łotwy i Polka Julia Królik.
Ze względu na deszcz sędziowie i organizatorzy zdecydowali o zmianie w programie zawodów i przeprowadzeniu całych zmagań w ścince od razu w sobotę. Obawiano się problemów z podjazdem forwardera przy stawianiu dłużyc do ścinki, jak to wcześniej wydarzyło się tutaj podczas zmagań w 2017 roku („Drwal” nr 11/2017). Konkurencja ta przebiegała na osadzonych pionowo „masztach”, co jest uznawane za sprawiedliwsze niż ścinka w realnych warunkach na powierzchni leśnej z uwagi na brak wpływu wiatru na ostateczny wynik. Poziom był wysoki, spośród 27 zawodników aż 14 zakończyło ją z wynikiem powyżej 600 punktów. Zwycięzcą został Słowak Marek Lubas, który zdobył maksymalną liczbę punktów – 660. Tuż za nim uplasował się Ditrich Harder z Niemiec z wynikiem 656 pkt. Trzecie miejsce wywalczył Kamil Szarmach z 646 pkt na koncie, a tylko o punkt mniej zdobyli Ryszard Staroń i Zenon Sobolewski. W kategorii kobiet zdecydowanie najlepszy wynik (624 pkt) uzyskała Julia Królik, dystansując zawodniczki z Łotwy. Wśród juniorów tylko Jakub Rzepa przekroczył pułap 600 punktów, zajmując finalnie 12. miejsce (z wynikiem 622 pkt) w kategorii open.
Tego dnia druga część zawodników, zgodnie z losowaniem, sprawdzała się również w konkurencji wymiany łańcucha oraz w obu konkurencjach na przerzynkę, ale o tym za moment.
Swawolna sztafeta
Uwieńczeniem pierwszego dnia zawodów była widowiskowa, rzadko organizowana poza mistrzostwami świata – sztafeta narodów. Przed jej rozpoczęciem Kamil Szarmach poinstruował wszystkich zainteresowanych, na jakich zasadach będzie ona przeprowadzona. Oceniana jest jako konkurencja drużynowa i nie wlicza się do rankingu punktowego poszczególnych zawodników. Niemniej z różnych względów przebiegała ona w Koszęcinie nietypowo, gdyż jak pisałam wcześniej, oprócz Polaków i Łotyszów w liczbie powyżej czterech zawodników, był tylko jeden reprezentant Niemiec, dwóch Słowaków i trzech Czechów. Można się pokusić o nazwanie tej rywalizacji w Koszęcinie jako „kombinowana” sztafeta narodów, a momentami nawet… w stylu dowolnym. Do punktacji drużynowej w trzech sztafetach wystartowały po dwa zespoły. Przykładowo Słowaków było tylko dwóch, każdy z nich mógł wystartować dwa razy i właśnie finalnie to im udało się uzyskać najlepszy wynik i wygrać tę konkurencję. Czwarta sztafeta, już nieklasyfikowana, w całkowitym miksie krajów i nawet z dopuszczeniem arborysty Damiana Gacka spoza listy zawodników, rywalizowała ku uciesze publiczności i zawodników. Jej wisienką na torcie był Łotysz Armands Lapins, który ostatni zamykał konkurencję. Ostanie ścinanie krążka i bieg do mety wykonał zawodowo w slow motion, wzbudzając brawa i zachwyt wszystkich. Z kolei do piątej sztafety stanął w szranki jeden z sędziów zawodów Grzegorz Wrona z nadleśnictwa Koszęcin oraz w jednej osobie konferansjer i wójt gminy Koszęcin Zbigniew Seniów. Wójt zdjął marynarkę, założył kask z jednorożcami Damiana Gacka i… okazał się szybszy od konkurenta. Wówczas impreza nabrała jeszcze większych rumieńców, gdyż wielu uczestników mogło popróbować swoich sił w wymyślanych na bieżąco luźnych konkurencjach. Odcinano krążki w parach, starając się, aby po odcięciu utrzymywały się na drewnianym słupku. Rekordzistami w liczbie krążków okazali się Zenon Sobolewski i Marek Bagrowski. Zenon odciął stabilnie ósmy, odcinany przez Marka dziewiąty z kolei – rozsypał wcześniejsze. Kamilowi Szarmachowi udało się utrzymać sześć krążków i odciąć siódmy w rywalizacji z Łotyszem Anatolijsem Selivanovsem, któremu odcinany ósmy krążek strącił stos. Publiczność dopingowała zawodników do kontynuowania zabawy. Wymyślono zatem, aby na słupek ustawić butelkę z wodą. Niektórym udało się jej nie strącić, a nawet jeśli spadała, to cudem znowu pojawiała się na szczycie ciętego na krążki słupka, dopóki tylko odcięte pilarkami krążki utrzymywały się jeden na drugim. I znowu wodzirej zawodów drwali wykazał się chęcią do zabawy, dzięki czemu przetestowano również pilarki akumulatorowe.
Miłym akcentem na zakończenie wyjątkowo rozrywkowej sztafety narodów i wymyślanych spontanicznie konkurencji było rzeźbienie sowy na czas. Arborysta z Dolnego Śląska Damian Gacek, znany czytelnikom „Drwala” jako „petarda w różu” („Drwal” 8/2022), podjął się tego wyzwania i miał zmieścić się w czasie 5 minut. Finalnie udało mu się skończyć dzieło w 3D znacznie szybciej – wyrzeźbienie sowy zajęło mu zaledwie 3 minuty i 6 sekund!
Ogniskiem zakończono pierwszy dzień zawodów. Był pokaz tańca z ogniem w wykonaniu jednej z zawodniczek – Julii Królik. To idealny czas, aby poznawać się, wymieniać doświadczeniami i naładować się pozytywnymi emocjami na drugi dzień zmagań.
[…]
To tylko fragment relacji. Pełna treść artykułu w numerze 10/2023 „Drwala”