Najbardziej ekstremalne zawody w sportowym cięciu i rąbaniu drewna okazały się znakomitą okazją dla Michała Dubickiego, żeby zademonstrować światu nieprzeciętny talent i umiejętności. Polak był najlepszym Europejczykiem w Champions Trophy, bijąc jednocześnie rekord Starego Kontynentu w czasie wykonania wszystkich czterech konkurencji. Jego fenomenalny rezultat 1:03:26 pozwolił na zaciętą walką o miejsce na podium. Ostatecznie Dubicki zajął 4. miejsce, ale broniący tytułu Stirling Hart chciał mu oddać własny medal! Zwycięzcą został Amerykanin Matt Cogar.
Blisko dwugodzinna walka o czempionat była w tym roku niezwykle zacięta. Dwunastu najlepszych drwali świata zjawiło się w Szwecji z jednym marzeniem – wyrąbania sobie drogi do zwycięstwa. Od pierwszego wbicia siekiery w kłodę w oczach drwali widać było ogień i ogromną determinację. W powietrzu unosiły się wióry ciętego imponującymi piłami i rąbanego siekierami drewna. Polscy kibice z zapartym tchem śledzili przede wszystkim występy naszego jedynaka w mistrzowskiej stawce, Michała Dubickiego. Ten nie zawiódł ich zaufania.
Już w pierwszej rundzie pobił swój własny rekord Europy, rozbudzając apetyty na udany występ i gwarantując sobie miejsce w ćwierćfinale zawodów Stihl Timbersports Champions Trophy. Tam w efektownym stylu pokonał miejscowego bohatera, Szweda Ferry’ego Svana. W półfinale Dubicki stoczył niezwykle zacięty pojedynek z urzędującym mistrzem świata, Australijczykiem Lawrencem O’Toole. Do sensacyjnej wygranej Polakowi zabrakło dwóch uderzeń siekierą. W heroicznym pojedynku nabawił się urazu mięśnia, który wykluczył go z walki w małym finale o trzecie miejsce. Na tyle jednak zaimponował rywalom, że obrońca tytułu Stirling Hart z Kanady w trakcie dekoracji zdjął medal i zawiesił go na szyi poruszonego tym gestem Polaka. To jeden z obrazów, które na długo zostaną w pamięci wszystkich fanów sportowego cięcia i rąbania drewna.
– To tylko pokazuje, że drwale tworzą naprawdę wspaniałą wspólnotę, niezależnie od kraju pochodzenia. Piękny gest, choć trochę żałuję, że przez uraz nie mogłem się sprawdzić ze Stirlingiem w boju. To były jednak udane zawody, ustanowiłem nowy rekord Europy i byłem o krok od awansu do finału. Mimo wszystko mam jeszcze pole do poprawy i jestem przekonany, że w kolejnych zawodach będę mocniejszy – analizuje Michał Dubicki.
Ekstremalne wyzwanie
Pochodzący z Konar k. Rawicza (woj. wielkopolskie) strażak-ochotnik wykazywał się sprawnością i siłą we wszystkich czterech konkurencjach : Stock Saw (odcięcie dwóch równoległych krążków drewna pilarką), Underhand Chop (jak najszybsze przerąbanie kłody, na której stoi zawodnik), Single Buck (odcięcie krążka drewna olbrzymią piłą ręczną), oraz Standing Block Chop (przerąbanie siekierą pionowo stojącej kłody drewna). Zawodnicy startowali w parach, wykonując w tym samym czasie wszystkie konkurencje. Szybszy z nich awansował do kolejnej rundy, a przegrywający odpadał z walki o zwycięstwo.
– Zawody Champions Trophy to dla mnie najbardziej ekstremalne wyzwanie w sportowym cięciu i rąbaniu drewna. Pomiędzy konkurencjami i rundami nie ma czasu na odpoczynek, a kolejne próby sprawdzają w pełni umiejętności zawodników: szybkość, siłę, technikę oraz wytrzymałość – opowiada Michał Dubicki.
Zobacz gwiazdy na własne oczy!
Zwycięzcą Champions Trophy został po raz pierwszy Matt Cogar z USA, który w wielkim finale okazał się nieznacznie lepszy od pogromcy Dubickiego. Polscy kibice będą mogli dopingować Michała i innych czołowych drwali z naszego kraju już 14. września. Wtedy w warszawskim Centrum EXPO XXI odbędą się Mistrzostwa Polski Stihl Timbersports. Warto zobaczyć to na własne oczy!