Wydrukuj

Szwedzkie media informują o nieprawidłowościach przy zatrudnianiu sezonowych pracowników z zagranicy, w tym z Polski. Jak donosi tamtejszy dziennik „Dagens Nyheter”, jednym z nieuczciwych procederów jest wypłacanie ustalonej pensji tylko za pierwszy miesiąc.
Szwecja to kraj o największej powierzchni lasów spośród wszystkich państw UE. Ze względu na świetne warunki i wysokie zarobki, nieporównywalne z polskimi, wielu pracownikom leśnym Szwecja jawi się jako idealne miejsce pracy. Doświadczeni w tym fachu mogą liczyć nawet na 35 tys. koron miesięcznie (ok. 3,5 tys. euro) bez nadgodzin. Sezonowi pracownicy mają ustaloną stawkę rzędu 19–25 tys. koron. (ok. 1,9–2,5 tys. euro). Firmy, które podpisały ze związkiem zawodowym przemysłu leśnego GS umowę zbiorową, osobie bez doświadczenia nie mogą proponować mniej niż 119 koron za godzinę (ok. 11 euro) przy sadzeniu lasu oraz 124 korony (ok. 12 euro) przy czyszczeniach. Podane kwoty to stawki brutto. Mimo tych liczb okazuje się, że nie zawsze jest kolorowo….

Praca ponad normę
– Zatrudniani do sadzenia i pielęgnacji młodych lasów zagraniczni pracownicy sezonowi, w tym Polacy, są wykorzystywani: zarabiają mniej, niż im się obiecuje oraz muszą pracować dłużej – można przeczytać w „Dagens Nyheter”. Szwedzki dziennik opisuje, że często dochodzi do sytuacji, gdy ustalona wysokość pensji wypłacana jest jedynie za pierwszy miesiąc. W kolejnych jest ona o połowę mniejsza albo zatrudniony musi pracować sześć razy w tygodniu, w sumie nawet po 60 godzin tygodniowo.
Z kolei szwedzki związek zawodowy przemysłu leśnego GS twierdzi, że nie można zgodnie z prawem pracować dłużej niż 40 godzin tygodniowo. Nielegalny jest również wymóg posadzenia 2 tys. sadzonek dziennie, aby otrzymać wypłatę w podstawowej wysokości.

Kto ma najgorzej?
Z danych związku zawodowego GS wynika, że co roku do Szwecji przyjeżdża ok. 5 tys. pracowników leśnych z zagranicy. Jedynie 3% to Szwedzi. Największą grupę tymczasowych pracowników stanowią Polacy (34%), Rumunii (25%) oraz Litwini (11%).
Przedstawiciel związku zawodowego twierdzi, że w najgorszej sytuacji są imigranci z krajów spoza UE: Tajlandii czy Kambodży. Oni nie mogą zrezygnować z pracy i wrócić do domu. – Szwedzi powinni mieć świadomość, że duża część gospodarki leśnej opiera się na wykorzystywaniu – mówi gazecie jeden z pracujących w lesie obcokrajowców.

Certyfikat tylko na papierze
Okazuje się, że wiele firm, których dotyczą opisywane nieprawidłowości, podpisało umowy zbiorowe ze związkami zawodowymi, w tym z GS, oraz chwali się certyfikatami uczciwych warunków pracy FSC lub PEFC. Jednak w praktyce trudno jest egzekwować ich realizację, co potwierdza Roger Johansson ze związku GS: – Problemem jest nierespektowanie umów oraz przepisów.
Przypomnijmy, że w Szwecji nie ma ustalonej płacy minimalnej, a najniższe wynagrodzenie określają stawki wynegocjowane przez związki zawodowe. Zdaniem Johanssona firmy wykorzystują brak znajomości języka wśród zatrudnianych pracowników. Zdarza się, że są zastraszani przy próbie kontaktu z przedstawicielami organizacji związkowych. – Każdego miesiąca zajmujemy się nowymi sprawami. O większości przypadków nigdy się nie dowiadujemy – mówi Johansson.

Kamila Smyk

Zostaw komentarz

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.

0
    0
    Koszyk
    Koszyk jest pustyPowrót do sklepu