Wydrukuj

Do redakcji Drwala trafił list od przedstawiciela administracji LP – wśród leśników w mundurach jest wielu, którzy dostrzegają problemy przedsiębiorców leśnych i nie chcą chować głowy w piasek. Zachęcamy do lektury, bo rzecz ważna i aktualna zarazem…
Jestem leśnikiem w mundurze z ponad 30–letnim stażem, ale miałem też w życiu 10–letni okres, gdy byłem po Waszej stronie. Miałem przyjemność poznać wielu przedsiębiorców, drwali i prawdziwych leśników (tych od ciężkiej pracy w terenie). Sam byłem pionierem prywatyzacji sfery usług leśnych pod koniec lat 80. XX wieku. Ale dziś muszę się czasem wstydzić za swoją blisko stuletnią organizację, że doprowadziła do takiej pauperyzacji tylu ludzi, którzy swoje życie związali z tą ważna, ale też trudną i piękną dziedziną gospodarki.
Spytacie, za co się wstydzę? Otóż za wiele rzeczy, a przede wszystkim za zaniedbania:
● za brak koncepcji dostosowania ustawy Prawo zamówień publicznych do sfery usług leśnych;
● za brak porozumienia z przedsiębiorcami w sprawie certyfikacji przedsiębiorstw leśnych;
● za brak wspomagania finansowego systemu szkoleń zawodowych oraz systemu opieki zdrowotnej dla osób dotkniętych chorobami zawodowymi;
● za brak w ustawie o lasach choćby jednego paragrafu poświęconego roli pracowników leśnych i ich organizacji. Może by tak przy kolejnej nowelizacji dopisać do art. 45 w pkt 2 poświęconego osobom kandydującym do Służby Leśnej jeszcze jeden podpunkt: co najmniej dwa lata był właścicielem lub pracownikiem zul (to by dopiero podniosło rangę Waszej pracy, a niektórych nauczyłoby szacunku do niej);
● za wykorzystywanie niewolniczej czasem pracy kobiet, młodocianych i dojrzałych wiekiem ludzi przy jednoczesnym wieszaniu na korytarzach siedzib oprawionych w ramki certyfikatów;
● za niesłuchanie ludzi z terenu i za milczenie wielu moich kolegów, którym funkcje i zaszczyty poprzewracały w głowach;
● za brak reakcji na nastroje strajkowe i narastający dysonans między oczekiwaniami przedsiębiorców a władzami PGL LP;
● za głupie i niepotrzebne nikomu pytanie referendalne, w którym tak naprawdę nie chodzi o prywatyzację PGL LP ani lasów, tylko o zachowanie status quo leśnych VIP-ów;
● za krótką pamięć tych, którzy namawiali Was do prywatyzacji i zakładania własnych firm 20–30 lat temu i mówili, jak to będzie dobrze;
● za nowy katalog pracochłonności, który powinien się nazywać katalogiem wstydu!
Piszę – jak widzicie – dość szczerze, ale nie mam już właściwie czego się obawiać. Jako niepełnosprawny od kilku lat byłem mobbingowany przez pewnego młodzieńca, którego powołano na stanowisko nadleśniczego. Niestety, nie umiałem tego udowodnić komisjom i dyrektorom, i… zostałem zwolniony. Za kilka tygodni będę bez pracy. Nie mam już zdrowia walczyć o swoje po sądach, i chyba na starość po raz kolejny w życiu rozpocznę przygodę z przedsiębiorczością…
Wam – przedsiębiorcom leśnym – życzę jak najlepiej! Trzymam kciuki za skuteczność Waszych protestów w Szczecinie 2 września. Nie boję się już posądzenia o nielojalność. Trzeba wreszcie zacząć mówić prawdę. Moje pokolenie walczyło przecież o prawo do szczerości i prawdy w wolnym kraju, to teraz nie można chować głowy w piasek.
Zapraszam do Częstochowy na 19 września, porozmawiajcie z leśnikami w mundurach, wśród pielgrzymów jest wielu ludzi podobnie myślących jak ja. Będzie nas wielu na dorocznej Pielgrzymce Leśników, przywieźcie tam swoje transparenty, ustawcie swój namiot, zbierzcie podpisy pod swoimi postulatami. Razem na pewno pokonamy opór tej skostniałej już materii! A może na tyle zawstydzicie zielonych VIP-ów na wysokiej trybunie przyklejonych do sukien arcybiskupów przed ołtarzem naszej Matki Jasnogórskiej, że serce im zmięknie?! Jedno jest pewne – Matka Boska Was wysłucha i niezawodnie przekaże petycję jeszcze wyżej.

Mirosław Makuch, jeszcze przez miesiąc podleśniczy

Zostaw komentarz

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.

0
    0
    Koszyk
    Koszyk jest pustyPowrót do sklepu