Przedsiębiorcy leśni działający na terenie RDLP w Zielonej Górze wystosowali do dyrektora generalnego LP Andrzeja Koniecznego petycję w formie listu otwartego. Pod listem podpisało się ponad 120 właścicieli firm! Zachęcamy do wnikliwej lektury. Więcej na temat sytuacji w Zielonej Górze w najbliższym numerze „Drwala”.
PRZEDSIĘBIORCY LEŚNI ZIELONA GÓRA 28.09.2018
Z TERENU RDLP W ZIELONEJ GÓRZE
DYREKTOR GENERALNY LASÓW PAŃSTWOWYCH
PAN ANDRZEJ KONIECZNY
Petycja – list otwarty
My, niżej podpisani zwracamy się z prośbą o zmianę decyzji Dyrektora Wojciecha Grochali, dotyczącej formuły przeprowadzenia planowanych zamówień publicznych na usługi leśne w 2019 roku. Dyrektor Wojciech Grochala nakazał wszystkim podległym jednostkom RDLP w Zielonej Górze bezwzględnie zastosować podział na pakiety z wyodrębnieniem maszynowego pozyskania i zrywki drewna. Decyzję o napisaniu tej petycji podjęliśmy po kolejnej nieudanej próbie przekonania Dyrektora, iż takie rozwiązanie w dalszej perspektywie będzie szkodliwe dla całej gospodarki leśnej, zarówno sektora prywatnego, jak i państwowego. Nasze prośby oraz szeroko przedstawiane argumenty nie zostały przyjęte.
Regionalna Komisja Wspólna RDLP w Zielonej Górze jest organizacją działającą na rzecz przedsiębiorców leśnych i już wiele lat stara się wypracować wspólne stanowisko odnośnie kontraktowania usług leśnych przy zachowaniu uczciwej konkurencji. Przyjęte kierunki dają gwarancję utrzymania ciągłości wszystkich prac wykonywanych w gospodarce leśnej – począwszy od odnowień, przez zabiegi pielęgnacyjne, po pozyskanie surowca. Często przedsiębiorcy w pakietach otrzymują nieopłacalne zadania z zakresu gospodarki łowieckiej, szkółkarskiej czy ochrony ppoż. Dziś wszystkie te prace w RDLP Zielona Góra przebiegają prawidłowo i są realizowane zgodnie z planem. Duże pakiety (min. 2–3 leśnictwa) obejmują całość zadań, które należy wykonać dla zachowania zrównoważonego rozwoju i ciągłości lasów. My, przedsiębiorcy leśni, oraz nasi pracownicy w dużej mierze wywodzimy się ze środowisk wiejskich, gdzie często za oknem mamy „swój” las. Naszą działalnością wpisujemy się w tzw. inne funkcje, jakie zawiera pojęcie zrównoważonej gospodarki leśnej. W Polsce od czasu wprowadzenia prywatyzacji sektora usług leśnych, na rynku pracy nie ma nowej wykwalifikowanej kadry robotniczej kierowanej do prac leśnych. Brak szkół zawodowych o profilu leśnym oraz ośrodków, które uczciwie przeprowadzają szkolenia specjalistyczne powoduje, że my sami musimy, często na własnych błędach, długo przygotowywać nowych adeptów do zawodu.
Trzon naszej kadry stanowią potomkowie byłych pracowników PGR, o których państwo zapomniało. Dziś znaczna część z nich jest dobrze wykwalifikowana i zajmuje różne stanowiska, będąc zadowolonymi z wykonywanej pracy. My, obierając kierunek zróżnicowania wykonywanych usług leśnych „dużych pakietów całościowych”, zapewniamy ciągłość zatrudnienia naszym pracownikom przez cały rok. Proponowany podział na wyodrębnione pakiety specjalistyczne spowoduje okresowe przerwy w otrzymywaniu zleceń. Przedsiębiorcy leśni nie będą w stanie zapewnić ciągłości zatrudnienia, co spowoduje duży odpływ pracowników do innych branż w Polsce i Niemczech. W okresie braku zapotrzebowania na surowiec drzewny nasi operatorzy pracują przy odnowieniach, pielęgnacjach i innych zadaniach. W obecnej sytuacji, gdzie tylko w jednej RDLP mają powstać wyodrębnione pakiety maszynowe, jest niemal pewne, że dojdzie do „dzikiej konkurencji”. Przesłanką, jaką kieruje się Pan Dyrektor Grochala, jest jedynie próba zaoszczędzenia znacznych kwot na pakietach maszynowych. Z pewnością do tego dojdzie i to z kilku przyczyn. Pierwsza, wyżej opisana, nie może być wprowadzona tylko w jednej dyrekcji. W ostatnim czasie do Polski dotarła lawina wysłużonych maszyn, które obecnie można spotkać na podwórkach miejscowości dotkniętych klęską z sierpnia 2017 roku. PGL LP nie określa normy spalin dla maszyn, które mogą pracować w środowisku leśnym. Nie wymaga też dokumentów potwierdzających, że firma dokonuje corocznych sprawozdań dotyczących korzystania ze środowiska. Nie ma też przepisów, które gwarantowałyby uczciwą konkurencję przy kontraktowaniu usług leśnych. Mianowicie firma posiadająca jeden harwester i faktycznie ograniczone zdolności przerobowe może wystartować w dowolnej liczbie nadleśnictw, mając ten sam potencjał sprzętowy i kadrowy. Dyrekcje sąsiadujące z RDLP w Zielonej Górze nie zapowiadają takich rozwiązań, część z nich jest w trakcie umów wieloletnich. To również spowoduje, że firmy pracujące już na pakietach „całościowych” w innych dyrekcjach będą starały się zdobyć więcej zleceń dla samych maszyn. Pojawienie się na rynku tak dużych mas do maszynowego pozyskania drewna w jednej dyrekcji z pewnością doprowadzi do pojawienia się zagranicznych firm. Przykład tego mieliśmy na Pomorzu, gdzie lokalne małe firmy utraciły pracę. Część z nich została zmuszona do całkowitej rezygnacji z wykonywanych usług leśnych, a część została podwykonawcami firm z Estonii, Niemiec i Czech. W efekcie wielu z nas pozostanie bez wystarczającej ilości pracy. Pozostali przedsiębiorcy, którzy mają jeszcze wielomilionowe zadłużenia związane z finansowaniem maszyn, będą zmuszeni zejść poniżej kosztów i wykonać te maszynowe zlecenia za cenę zdrowia własnego i pracowników. Od dawna wiadomo, że niskie stawki osiągane w przetargach i rzekome oszczędności niosą za sobą ogromne koszty społeczne dla państwa. Firmy, chcąc się utrzymać, muszą szukać oszczędności w kosztach stałych – rata maszyny musi być zapłacona. Najczęściej dochodzi do ograniczenia: zatrudnienia pracowników, przeprowadzanych szkoleń, czy wyposażenia w środki i odzież BHP. Niskie stawki powodują konieczność zwiększenia wydajności przez jednostki. Może dojść do tego, że drwal zamiast czterech godzin pracy pilarką będzie pracować 12 godzin. Zmęczenie psychofizyczne pracowników powoduje zwiększenie zagrożenia wypadkowego. W zeszłym roku w leśnictwie doszło do 26 wypadków ze skutkiem śmiertelnym, a inne, które dotknęły np. osoby postronne, niezatrudnione, już nie są wliczane do tych statystyk. Ciężkich i pozostałych wypadków nawet się nie zlicza. Brak jest informacji, jak duże są koszty, które państwo ponosi na renty dla dzieci, renty wypadkowe czy utrzymanie rodzin pozostawionych bez żywiciela. Nasuwa się pytanie: czy tego jest warte ludzkie życie? Zwracając się do Pana z tą petycją, chcemy zwrócić szczególną uwagę na aspekt społeczny. Jesteśmy przedsiębiorcami z Polski, z wieloletnim doświadczeniem, pracujemy w ciężkiej branży, dbamy o lasy, zatrudniamy tysiące osób, wciąż modernizując nasze przedsiębiorstwa,
by gwarantowały bezpieczną i ergonomiczną pracę. Twarde stanowisko Pana Dyrektora Wojciecha Grochali, który stwierdził, że i tak ludzie od nas odejdą, jest nie do przyjęcia. My też mamy rodziny i chcemy zapewnić im godny byt. Jesteśmy w stanie to uczynić sami, ale prosimy, żeby nam tego nie utrudniać. Na zadane pytanie, jakie stawki będą przyjęte do planu na pozyskanie i zrywkę maszynową, Pan Dyrektor Grochala jedynie odpowiedział uśmiechem. Zapytaliśmy, czy jako przedstawiciel instytucji państwowej będzie starał się wyliczyć rzeczywiste koszty z zachowaniem wszelkich norm i przepisów prawa niezbędnych do zrealizowania tych zadań np. na podstawie kosztów, jakie ponoszą jednostki OTL podległe dyrektorowi. Odpowiedział, że OTL jest drogi i nie możemy się do niego porównywać. Przypomnijmy, że w RDLP Zielona Góra pracują maszyny należące do OTL Świebodzin, otrzymują pracę bez przetargów na podstawie własnych kalkulacji, wykonują te same prace ale o 30–40 % drożej niż sektor prywatny. Dla porównania w zeszłorocznych przetargach przedsiębiorcy osiągnęli następujące stawki: za pozyskanie i zrywkę w drzewostanach rębnych średnio 40 zł/m³, a OTL 54 zł/m³, za pozyskanie i zrywkę w drzewostanach przedrębnych tylko 55 zł/m³, a OTL 70 zł/m³. Fakt jest tym bardziej oburzający, że oszczędności szuka się na zewnątrz, a nie u siebie. Zaproponowaliśmy, że pomożemy i wykonamy te prace za znacznie niższe pieniądze niż OTL, dzięki temu RDLP zaoszczędzi ponad milion złotych. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że OTL to „wentyl bezpieczeństwa” i musi być utrzymany. Przypomnijmy, że OTL pozyskuje zaledwie 40–45 tys. m³ drewna rocznie. Jaki to stanowi zapas? Ilu drzewiarzy zaspokoi? Na jak długo wystarczą środki do utrzymania kadry RDLP? W przyszłości działania Pana Dyrektora mogą spowodować konieczność zastosowania wspomnianego „wentyla bezpieczeństwa” na większą skalę i to nie tylko w najprzyjemniejszych pracach maszynami wielooperacyjnymi, lecz także w zapewnieniu przez OTL pracowników do niebezpiecznych prac ręcznych przy pozyskaniu drewna czy choćby zagospodarowania lasu, ochrony lasu, ochrony ppoż., gospodarki łowieckiej i szkółkarskiej. Możemy sobie wyobrazić, jakie to spowoduje oszczędności!!! Czy definicja „trwale zrównoważonej gospodarki leśnej” mieści się w ramach decyzji Pana Dyrektora Wojciecha Grochali?
Zwracając się do Pana, chcemy zwrócić uwagę, że las to nie tylko nasza praca, ale całe nasze życie. Naszymi działaniami nie chcemy wyrządzić jakiejkolwiek szkody w tym żywym organizmie, którego jesteśmy częścią. Prosimy o pozostawienie dotychczasowych rozwiązań kontraktowania usług leśnych i niedzielenia prac z wyodrębnieniem pakietów maszynowych. Pragniemy również zauważyć, że podobne stanowisko w obawie o wykonanie pozostałych prac (zalesienia, pielęgnacje, ochrona lasu, ochrona ppoż., gospodarka szkółkarska i łowiecka) ma przeważające grono kierowników jednostek RDLP w Zielonej Górze. Większość z nas nie będzie zainteresowana pracami o charakterze sezonowym. Dzięki wprowadzeniu postulowanej prośby uda się z pewnością zapewnić wykonawstwo usług w całym sektorze gospodarki leśnej na najwyższym poziomie.
Prosimy o przychylne rozpatrzenie naszej prośby.
Niżej podpisani przedsiębiorcy leśni z terenu RDLP w Zielonej Górze.
Darz Bór